Elżbieta Klimczak to ostatnia garncarka w Chałupkach (Świętokrzyskie). Trafiłem do niej i kupiłem Ostatnią Wieczerzę. – Chciałabym pokazywać te moje rzeźby w internecie, wnuczka mówi, że najlepiej na Facebook’u, żeby zobaczyło je więcej ludzi. Może ktoś coś kupi – mówi ludowa artystka.
Przez wieki garncarze z Chałupek lepili z gliny, aż ich garnki przestały się podobać. Garncarze zamknęli wtedy warsztaty (było ich ponad 60!), a w ręce wzięli kilofy i młoty. We wsi stała góra wapienna. Mieszkańcy musieli jakoś zarabiać, więc rozłupali górę i sprzedali kamień.
Dziś w Chałupkach działa jedyny w Polsce Ośrodek Tradycji Garncarstwa, do którego turyści zjeżdżają z całego świata. Otworzył go Józef Głuszek, syn miejscowego garncarza i razem z Elżbietą Klimczak prowadzą warsztaty z toczenia naczyń na kole.Garncarka co jakiś czas przywozi też swoje wyroby na sprzedaż.
Niewielki warsztat ma w sąsiedniej wsi Obice. Najwięcej lepi figur sakralnych (na półkach pełno Chrystusów Frasobliwych, Matek Bożych, Świętych Barbar i Elżbiet, kropielniczek), ale też muzykantów, kogutków i aniołków, kubków, misek i garnków.
– Garncarzem był mój pradziadek, dziadek i ojciec. Jak byłam mała to już lepiłam gliniane zabawki, najwięcej robiłam małych ptaszków – opowiada artystka. Jej prace mają kolekcjonerzy i muzea nie tylko z Polski, ale też z Niemiec, Holandii, Danii czy Szwecji.
– Ja żyję z garncarstwa, dlatego chciałabym pokazywać te moje rzeźby w internecie, wnuczka mówi, że najlepiej na Facebook’u, żeby zobaczyło je więcej ludzi. Może się spodobają i ktoś coś kupi – mówi Elżbieta Klimczak.
tekst i zdjęcia: Michał Cessanis