Karyntia – kwintesencja Austrii. Przemili ludzie, genialne krajobrazy, oszałamiające góry. Wbrew pozorom również jedne z ciekawszych wakacji, jakie można sobie wyobrazić w Europie. Idealne dla każdego, kogo nudzi morze, piasek i basen.
Ile razy może jeździć do Egiptu, Turcji czy Grecji? Po ilu razach musi znudzić się nicnierobienie? Jak długo interesujące może być pluskanie się basenie i opalanie na leżaku? Niektórzy powiedzą – długo. Inni jednak, ci którzy wolą wypoczynek aktywny na taki wyjazd zacierają ręce. A jeśli jeszcze mają ambicje trekkingowe, to miejsce stworzone dla nich.
W Karyntii leżącej na południu Austrii, przy granicy ze Słowenią, już od maja temperatury są na tyle komfortowe, że można planować całodzienne, daleki eskapady. Także w sierpniu nie ma tu szczególnych, uciążliwych upałów. Przez większość lata temperatura wynosi około 23-26 stopni C.
Karyntia ma ponad 1200 zbiorników wodnych, w tym 200 kąpielisk z wodą o jakości wody pitnej, góry od niskich po wysokie oraz rozległe równiny, malownicze przedgórza i otwarte doliny. Dzięki temu ta kraina położona na południowym krańcu Alp zapewnia wspaniałe warunki dla każdej formy aktywności i gwarantuje niezapomniany, pełen przygód urlop.
Atrakcji są tutaj dziesiątki, ale jedną z najważniejszych stanowi szlak trekkingowi Alpe-Adria-Trail. Na terenie Austrii zaczyna się w okolicach szczytu Grossglockner (najwyższy w Austrii o wysokości 3798 m n.p.m) i leżącego u jego stóp lodowca Pasterze. Wiedzie przez Heiligenblut – najpiękniejszą górską wioskę Austrii, znaną z kościoła pielgrzymkowego i leżących w okolicy młynów w Apriach w kierunku Grosskirchheim, dawnego centrum wydobycia złota. Można jednak skusić się na inny fragment trasy, np. przez Park Narodowy Wysokie Taury. Odcinek ten prowadzi z Mallnitz, położonej w Wysokich Taurach perły Alp, przez tajemnicze wąwozy do urokliwego średniowiecznego miasteczka Obervellach, a następnie, mijając malownicze ruiny zamku Falkenstein, w stronę celtyckiego miejsca kultu na górze Danielsberg.
Jeśli z kolei wyruszymy z Bad Kleinkirchheim możemy skusić się na wizytę w Termie Rzymskiej. Trekking po Alpe-Adria dla części najbardziej ambitnych turystów może stać się drobnym przetarciem przed próbą wejścia na Grossglockner. Pamiętajmy jednak, że to wysoka i przez to nie zawsze przewidywalna góra. Nie zawsze w związku z tym wystarczy obycie z Tatrami i kilka zdobytych tu szczytów aby poradzić sobie w na dwa razy większej wysokości. Tym bardziej, że Grossglockner to drugi co do wybitności szczyt Alp (a więc podejścia bywają bardzo strome). Stopień trudności najłatwiejszej drogi na szczyt określany jest na PD+ co oznacza „nieco trudno”. Wierzchołek główny pierwszy raz zdobyty został 28 lipca 1800 roku.
Jak podaje Wikipedia na charakterystyczny kształt szczytu (przypomina piramidę) składają się dwa wierzchołki – Grossglockner oraz Kleinglockner. Rozdziela je mała, wąska przełęcz nazywana Glocknerscharte. Pamiętajmy też, że jeśli już poczujemy się na siłach, by zmierzyć się z tą imponującą górą powinniśmy wynająć profesjonalnego przewodnika, który doskonale zna szlaki prowadzące na szczyt. Bez takiego wsparcia bardzo łatwo pomylić drogi i oddalić się od szlaku. To z kolei może oznaczać nie tylko nie zdobycie szczytu, ale również grozić poważnym wypadkiem wysokogórskim.
A po zejściu warto spróbować austriackiej wódki orzechowej, która jest jednym z najlepszych produktów wyprodukowanych przez ten kraj w całej jego historii.
Andrzej Skorupski