Przez 20 lat jej głos słyszeli pasażerowie samolotów Polskich Linii Lotniczych LOT. Instruowała nas, jak należy zachować się na pokładzie i gdzie są wyjścia ewakuacyjne. Lektorka Agnieszka Rogińska opowiedziała mi o swojej podniebnej przygodzie i podróżach – pisze Michał Cessanis.
Spotykamy się w kawiarnio-księgarni Tarabuk na warszawskim Powiślu. Popijając koktajl owocowy Agnieszka Rogińska rozpoczyna opowieść. – Dwadzieścia lat temu lektorów w Polsce było mało, lektorek jeszcze mniej. Odpoczywałam na Orawie, kiedy zadzwonił do mnie pan o nazwisku Muzyka. Przedstawił się, że dzwoni z LOT-u i zaprosił mnie na nagranie. Wahałam się, a jemu strasznie zależało na czasie i prosił, bym przerwała urlop i wracała do Polski. Krakowskim targiem doszliśmy do porozumienia: pan Muzyka przesunął termin nagrania, a ja tylko trochę skróciłam wakacje – wspomina.
PRZECZYTAJ CAŁY TEKST I POSŁUCHAJ GŁOSU
LOT chciał, aby instrukcje bezpieczeństwa i ewakuacji w samolotach czytała lektorka, ponieważ wielu stewardesom nie wychodziło to najlepiej: miały problemy z dykcją, zjadały końcówki słów, sepleniły.
– Weszłam do studia i nagrałam pierwszą serię instrukcji o zapinaniu pasów, zakładaniu masek z tlenem i dmuchaniu kamizelek ratunkowych. Najpierw do Boeingów, a potem do kolejnych samolotów – Embraerów. Później także mój kolega z radia dogrywał komunikaty po angielsku i francusku – wspomina.
PRZECZYTAJ CAŁY TEKST I POSŁUCHAJ GŁOSU