Wylot z lotniska w Warszawie koszmarny. Przyjechałam jak zwykle dużo wcześniej, a tu exodus! Nie pozwalają ludziom zgłosić się zwyczajnie do odprawy do stanowisk, każą odprawiać się w automatach, a potem dopiero z kartą pokładową i bagażem można podejść do stanowisk odpraw. Automatów do odprawy jest kilka, dwa zepsute.
Przed automatami umęczony tłum, ludzie z walizkami, dziećmi, starsi, obcokrajowcy, przerażeni tymi maszynami, dla wielu niezrozumiałymi, krzyczą, denerwują się, wzywają pomocy, a obok sztab pracowników lotniska w milczeniu ich oczekujących, na stanowiskach dotychczasowych odpraw, patrzy na to i czeka. Paranoja.
Odprawiam się, w automacie, wystanym w kolejce, ale ten drukuje mi kartę pokładową stand by, bez miejsca w samolocie. Na szczęście z tą kartą mogę podejść już do stanowiska odpraw, do żywego człowieka, po wyjaśnienia, bo wcześniej stewardessa pilnująca wejścia jak Rejtan mnie nie przepuszczała.
Podchodzę, pokazuję wydrukowaną kartę. Lecę LOT-em, ale mówią mi – Linie lotnicze – jakbym leciała jakimiś nie wiem jakimi – Linie lotnicze sprzedały więcej biletów niż miejsc w samolocie, ma Pani stand by i tylko jeśli będą miejsca Pani poleci! – Decyduje kolejność odprawiania się!? – Co?!!! Mam uczucie, że kpią. Zaczynam się denerwować, a miało być spokojnie, luksusowo i bez pośpiechu… miły tydzień wakacji. Pani obsługująca mnie dzwoni gdzieś, ścisza głos – pani Janda leci do Paryża tym 8:45 i ma stand by…. po drugiej stronie krótka odpowiedz i odłożenie słuchawki, a miła pani, skrępowana mówi: – ma pani czekać na wolne miejsce.
Bierze jednak mój bagaż, przykleja do niego czerwoną kartkę STAND BY, bagaż połyka czarna dziura, a ja odchodzę. Idę jak zwykle wykupić ubezpieczenie na podróż. Zawsze kupuję je na lotnisku, bez problemu, koszty leczenia, transport ciała do Polski gdyby coś, kradzieże, no i gdybym ja kogoś zabiła lub okaleczyła w wypadku drogowym….tak zawsze temu panu od ubezpieczeń tłumaczę … Podchodzę na antresoli do znanego mi boxu, zamknięte! Zawsze było otwarte, tyle godzin ile było trzeba, kiedy startowały samoloty, na okrągło…teraz czytam – pon. do sob. 8:00 – 18:00 w sob. 8:00 – 16:00, niedziele chyba w ogóle nie, nie pamiętam.
No koszmar. Bo koniec wakacji? Czy co? Zamknięte. Zawsze było otwarte! Aaaaa, może i tak nie odlecę – myślę sobie, i staję w kolejce do prześwietlenia, żeby się przedostać dalej …tu jak zwykle, prawie do naga i zdjąć buty, biżuterię wyjąć z pępka i odkleić sztuczne rzęsy…ale do tego się już wszyscy przyzwyczailiśmy i nikt nie protestuje, obok jakiejś pani każą wyrzucić wodę Evian w sprayu, taką do odświeżania twarzy, mam taką samą ale małą, przeciwko mojej nie protestują. Najgorzej ma pani z kotem, który nie chce za nic wyjść z klatki do transportu, a klatki nie można prześwietlić z kotem w środku. Pani podrapana, kot drze się na całe lotnisko, kolejka w panice.
Kot wygląda na wściekłego, ze stresu i rozpaczy krzyczy jak dziecko, toczy mu się piana z pyska, nie wiadomo czy pani uda się go utrzymać. Dobrze. Przechodzimy i zaczynam, ja – stand by, czekać, zdenerwowana przy wyjściu do samolotu, Paryżowi przypisanemu. Czekam na zlitowanie i wolne miejsce – bo decyduje kolejność odpraw – „było odprawić się w domu przez Internet, wcześniej, to by Pani miała miejsce”. Okazuje się że w takiej sytuacji jest jeszcze kilka osób, zaczynają się nerwowe rozmowy…
Lecimy. Ja przesunięta do klasy biznes, bo tam było wolne miejsce, czytam gazetę, która mnie zawiadamia, że lada chwila zacznie się kolejna wojna na świecie. Może nawet zacznie się następnego dnia o świcie, albo tej nocy.
źródło: krystynajanda.pl
Komentarz rzeczniczki LOT-u udzielony portalowi Gazeta.pl:
Overbooking to przyjmowanie większej liczby rezerwacji niż miejsc w samolocie. Każda linia lotnicza dąży do tego, aby samoloty startowały z pełnym obłożeniem. – Nie ma towaru szybciej psującego się niż miejsce w samolocie – żartuje anonimowo jeden z byłych pracowników LOT. Zdarza się, że pasażerowie, mimo że kupili bilet, nie pojawiają się na lotnisku. W oparciu o analizy, na niektóre loty sprzedaje się więc więcej biletów niż jest faktycznie miejsc.
– Dokładnie monitorujemy liczbę dostępnych miejsc i kalkulujemy, ilu pasażerów możemy się spodziewać, analizując np. trendy i dane z poprzednich rejsów – mówi Barbara Pijanowska-Kuras z PLL LOT. – Zdarza się też, że w miarę potrzeb i zwiększającej się liczby pasażerów zamieniamy np. samoloty na większe, dzięki czemu większa liczba pasażerów może lecieć – tłumaczy drugą stronę overbookingu Pijanowska-Kuras.
Często jednak overbooking prowadzi do sytuacji opisanej przez Krystynę Jandę. Nie dla wszystkich pasażerów starcza miejsc. Oficjalnie, jako jedyna linia w Europie, overbookingu nie stosuje Ryanair. Największy procent lotów objętych overbookingiem dotyczy USA – nawet 20 proc. – wylicza Gazeta.pl
Poszkodowani pasażerowie mogą jednak liczyć na rekompensaty. Od 2004 roku, zgodnie z prawem europejskim, jeśli linia lotnicza pochodzi z kraju UE lub miejscem wylotu jest taki kraj, można żądać przelotu o innej godzinie, skorzystania z zakwaterowania, zwrotu kosztów. Według prawa, rekompensata może wynieść nawet 600 euro. Stąd popularność „polowania” na nadmiarowe loty. W internecie można znaleźć wskazówki, jak zostać nie wpuszczonym na pokład i jak skutecznie domagać się za to rekompensaty.