Onam to jedno z najważniejszych świąt w Kerali, które obchodzone jest tylko w tym stanie na przełomie sierpnia i września, w tym roku rozpoczęło się 16.09. Obchody są dużą atrakcją turystyczną i obejmują m.in. występy tancerzy kathakali, wyścigi długich łodzi – vallamkali czy uliczne tygrysie procesje.
Święto trwa aż 10-12 dni i związane jest z legendarnym królem-demonem Mahabali, którego rządy miały być złotym okresem dziejów tego regionu. Według legendy, co roku, właśnie w czasie Onam, odwiedza on na krótko swoje dawne królestwo. Obchody, które przypadają na koniec żniw. Jest to dla mieszkańców Kerali również święto rodzinne, w czasie którego spotyka się cała rodzina, przygotowywane są specjalne potrawy a przed domami układane są piękne aranżacje kwietne.
W Thrikkakara, nieopodal Koczin mieści się jedna z kilku świątyń w Indiach, gdzie czci się Wamanę, jedną z inkarnacji Wisznu. Jest to miejsce kluczowe dla obchodów święta Onam. Thrikkakara uznawane jest za niegdysiejszą siedzibę Mahabalego. To tutaj miała mieć miejsce rozmowa z Wamaną i to tutaj raz do roku Mahabali ma się pojawiać w ziemskim królestwie. Uważa się, że to właśnie w tej świątyni zaczął być świętowany Onam (w kontekście religijnym) i stąd święto to rozprzestrzeniło się na całą Keralę. Świątynia, mimo swego znaczenia, ożywa tylko trzy razy w roku a najważniejszym wydarzeniem jest Onasadya, czyli świętowanie Onamu. Dla wiernych wydarzenie to ma podwójne znaczenie. Jest to czas, gdy czczą Wisznu pod postacią Wamany, a jednocześnie oddają cześć Mahabalemu, którego rządy uznają za najpomyślniejszy okres w historii Kerali.
Geneza święta Onam
Wamana został wysłany przez bogów na Ziemię, by odebrał Mahabalemu jego królestwo. Mahabali miał wielkie poważanie wśród podwładnych, gdyż jego mądre i sprawiedliwe rządy przyniosły Ziemi niespotykany dobrobyt. Bogowie jednak rozgniewali się tym, że Mahabali przestał uznawać ich zwierzchność i sam zaczął uważać się za boga. Poza tym zrobili się zwyczajnie zazdrośni o popularność jaką zdobył wśród ludzi, a ponieważ nie był jednym z nich (był asurą-złym duchem/bogiem), postanowili wyrzucić go z jego ziemskiego królestwa.
Wisznu przybrał postać karła-bramina, wędrującego z drewnianym parasolem. Po tym jak został przyjęty przez Mahabalego poprosił go o podarowanie mu takiej ilość ziemi jaką zdoła pokonać robiąc trzy kroki. Mahabali się zgodził. Wówczas Wamana ujawnił swą boskość i przybrał niewyobrażalnie wielkie rozmiary. Jedną stopę postawił w niebiosach a robiąc drugi krok stanął na Ziemi. Mahabali widząc, że nie jest w stanie dotrzymać obietnicy, zaoferował by w trzecim kroku postawił stopę na jego głowie. Wamana umieścił tam swą stopę i w uznaniu za skromność Mahabalego nadał mu nieśmiertelność i zwierzchność nad podziemnym światem. Pozwolił mu również by raz do roku mógł powrócać na ziemię i odwiedzić swoje dawne królestwo.
Obchody – Uthradom, pierwszy dzień świąt
Dzień powrotu Mahabalego na Ziemię, pierwszy dzień Onam, zwany jest Uthradom. Kulminacją obchodów w Trikkakara jest procesja, w czasie której posąg Mahabalego obwożony jest na słoniu dookoła świątyni. Słoń, który niesie idola, przyjechał aż z Guruvayur, oddalonego prawie o sto kilometrów i ma wśród lokalnej ludności wielką renomę. Towarzyszy mu w procesji osiem innych słoni. Wszystkie pięknie przyozdobione. Procesja, wraz z którą podąża specjalna orkiestra panćavadjam (czyli dosł. pięć instrumentów – trzy rodzaje bębnów, trąbki i róg ) zatrzymuje się przy każdej z czterech bram, by na koniec idol powrócił z powrotem do świątyni. Ciekawostką jest to, że każdego z dziesięciu dni Onam (licząc od Atham, osiem dni przed Uthradom) posążek ubierany jest w przebranie jednej z dziesięciu inkarnacji Wisznu.
Po tym jak procesja dobiega końca, na dwóch, obleganych przez widzów, scenach odgrywane są kathakali oraz tradycyjne tańce, m.in. bharatanatjam i mohanijatam. Występują bynajmniej nie zawodowi artyści lecz dzieciaki, dla których jest to zapewne jedno z ważniejszych wydarzeń w ich życiu.
Niezwykłe wrażenie podczas całej uroczystości robi muzyka. Muzycy wznoszą się na wyżyny swoich umiejętności odgrywając tradycyjne pańćari melam, trwające dwie i pół godziny. Pomimo wysokiej temperatury dają z siebie naprawdę wszystko, wprawiając publikę w niemalże transowy nastrój. Są tu wyuczone do perfekcji przejścia rytmiczne, ale jest też miejsce na swobodną interpretację. Muzycy stoją naprzeciwko siebie i wykonując rytmiczne ruchy prowadzą między sobą swego rodzaju muzyczną konwersację.
Thiruvonam – najważniejszy dzień Onam
Drugi dzień obchodów Onam to Thiruvonam – najważniejszy dzień świąt, co widać na każdym kroku, po udekorowanych, domach, sklepach i świątyniach. Obcy ludzie życzą sobie szczęśliwych świąt. To czas spotkań z przyjaciółmi, ale nade wszystko czas rodzinnej integracji. Kto może przyjeżdża z dalekich stron by spotkać się z rodziną, tą bliższą i dalszą. O poranku w Trikkakara odbywa się najważniejsze wydarzenie religijne tego dnia – wprowadzenie Wimany do świątyni, czemu towarzyszyły barwne ceremonie. Tego dnia według mitologii Wimana miał się pojawić w pałacu Mahabalego czego skutkiem było zesłanie Mahabalego do podziemnego świata.
Ogromne wrażenie robi wielka świąteczna fiesta organizowana przez świątynię, w której udział wzięło ponad 10 tysięcy ludzi. Dzięki darowiznom od prywatnych osób oraz różnych instytucji udaje się tu co roku organizować wielkie wspólnotowe wydarzenie, otwarte na wszystkich, również ludzi innych wyznań. Na długich stołach ochotnicy rozkładają liście bananowca, na które nakłada się, dwanaście różnych potraw a na końcu deser. Część z nich jest przygotowywana tylko na Onam, jak chociażby suszone banany z przyprawami czy payasam, na bazie mleka i migdałów. Przed świątynią ustawia się wielka kolejka chętnych na taką ucztę. Warto zaznaczyć, że wszystkie osoby pracujące w kuchni, przy stołach i organizujące to wydarzenie robią to charytatywnie.
Onam dziś
Onam jest starym świętem. Jak starym nie wiadomo, ale pewnie znacznie starszym niż mitologiczne historie, które zaczęto z nim wiązać. Pierwotnie miało ono charakter świecki i było celebracją zakończonych szczęśliwie zbiorów. Nic innego jak dożynki, obchodzone chyba na całym wiejskim świecie. Podobnie jak w przypadku Holi i Divali za sprawą rosnącej roli braminów zaczęto mu nadawać religijny wydźwięk. Obecnie święto to robi wielką woltę ku przeszłości. Gdy obserwuje się ulice miast, ogląda telewizję, czyta lokalne gazety nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Onam staje się ponownie świętem świeckim, tak jak Boże Narodzenie w niektórych krajach zachodnich.
Zakupowy szał ma wszelkie znamiona konsumpcjonizmu. Postępująca urbanizacja i globalizacja sprawiła, że Onam będący niegdyś świętem wiejskim dziś stał się kolejnym miejskim festiwalem. Został zagarnięty przez media, które wtłoczyły go do swojej popkulturowej papki. Jest na tysiące sposobów wykorzystywany komercyjnie, w czym oczywiście nie ma wiele szczerości. Starsze pokolenie zgodnie narzeka na to, iż święto, które pamiętają z dzieciństwa już nie istnieje, zatraciło swą niewinność i czystość. Rodzinne i wspólnotowe obchody zostały w dużej mierze zastąpione przez oficjalne uroczystości sponsorowane przez rząd stanowy i władze miejskie. Wspólne posiłki, rozmowy i gry w gronie rodzinnym ustępują nierzadko wycieczce do centrum handlowego i do kina, a większość hindusów nie wyobraża sobie świętowania bez alkoholu. Jednak jest jeszcze odmienny, bardziej optymistyczny punkt widzenia. K. Satchidanandan, w wywiadzie dla Dekan Chronicle, zauważa, że pozytywnym skutkiem tego wszystkiego jest to, że Onam wraca do swoich korzeni, a więc w stronę świeckości, kiedy to był okazją do fetowania doczesności, cieszenia się z życia i plonów ziemi.
Tradycja bynajmniej nie oddaje łatwo pola. Wciąż jest wielu ludzi w Kerali, którzy gotowi są uczyć się tradycyjnych tańców, grać na tradycyjnych instrumentach, ćwiczyć się w zapasach czy teatrze. Coraz częściej nie wynika to jednakże ze wspólnotowości życia lokalnego, kastowości i ścisłego przypisania ról społecznych, które powielane są z pokolenia na pokolenie acz raczej z upodobań, hobby, wyborów świadomych swoich możliwości ludzi. Większość lokalnych hindusów wciąż jest religijna, w różnym stopniu rzecz jasna, ale nosi w sercu swoje bóstwo, wyniesione z domowych kapliczek i wspólnych modlitw. Hindus może nie być bardzo religijny, jednak będąc ukształtowany przez kulturę, w której religia była obecna w wielu sferach życia, pomimo komunistycznych z pozoru rządów, mimowolnie nosi ją w sobie i jest do niej przywiązany, chociażby siłą swoich wspomnień. Nawet nie będąc specjalnie religijny przystanąć może przy przydrożnej kapliczce czy złożyć ofiarę w świątyni udając się na rodzinną wycieczkę.
Rafał Kubik, Zorientowani.com