Do Brukseli sprowadzają mnie zazwyczaj zainteresowania wynikające z mojego osobistego euroentuzjazmu, toteż większość czasu spędzam w instytucjach unijnych i okolicach parlamentu – pisze nasza czytelniczka Wanda Szymanowska.
Osobom o podobnych zainteresowaniach polecam gorąco wizytę w Parlamentarium – centrum informacji europejskiej. Można się tam dowiedzieć czym zajmuje się Parlament Europejski, jak w ogóle funkcjonuje oraz jakie decyzje dotyczące UE są w nim podejmowane. Centrum jest otwarte we wszystkie dni tygodnia od rana do wieczora lub późnego popołudnia, a wstęp oczywiście jest wolny. Wizyta trwa około półtorej godziny. A w zwiedzaniu pomoże multimedialny przewodnik.
Wizyta w Brukseli to obowiązkowe zwiedzenie słynnego Atomium. Budowla powstała w 1958 roku z okazji wystawy Expo. Jest to ogromny, ponad 100 – metrowej wysokości model kryształu żelaza. Można wjechać windą na sam szczyt i podziwiać panoramę Brukseli, a także miniaturowe repliki najsławniejszych obiektów architektonicznych znajdujących się w różnych miastach europejskich. Ale niestety, nieraz trzeba odczekać w dość długiej kolejce, zanim dostąpi się zaszczytu wjazdu na sam szczyt, czyli do najwyżej usytuowanej kuli atomu.
Symbolem stolicy Belgii jest Manneken Pis, figurka wykonana z brązu przedstawiająca siusiającego chłopca. Ta kontrowersyjna w wyrazie rzeźba zawdzięcza swe istnienie legendzie, a właściwie dwóm wersjom legendy. Pierwsza głosi że, chłopiec był synem jednego z królów belgijskich. Podczas polowania, malec zaginął. Król rozkazał przeszukać wszystkie pobliskie lasy, jednak nikt nie mógł odnaleźć dziecka. Dopiero po kilku dniach, gdy wszyscy stracili już nadzieję na odszukanie królewicza, pewien leśniczy, bardzo spragniony, usłyszał szemrzący strumyczek. Odsunął gałęzie oddzielające go od źródła wody i zobaczył nagiego, siusiającego chłopca. Druga legenda mówi, że w XIV wieku Bruksela została zaatakowana i była oblegana. Najeźdźcy chcąc zdobyć miasto zaplanowali, iż podłożą materiały wybuchowe w murach miasta i dostaną się łatwo do środka. Jednak mały chłopiec, szpiegując agresorów, odkrył miejsce, gdzie zaraz miał nastąpić wybuch. Widząc co się dzieje, nasiusiał na palący się lont i tak uratował miasto.
Figurka znajduje się w jednej z wąskich uliczek prowadzących do centralnego placu w mieście – Grand Place. Tam najprzyjemniej można spędzić brukselski wieczór w którejś z licznych restauracyjek. Knajpki są maleńkie, wręcz miniaturowe, ze względu na kolosalne koszty wynajmu powierzchni użytkowych. Okazuje się jednak, że racjonalne rozplanowanie pozwala na urządzenie przytulnego miejsca biesiadowania.
Melomanom polecam muzeum Jacquesa Brela – belgijskiego barda, którego moje pokolenie uwielbia, młodzież pewnie nie zna. Razem z biletem wstępu otrzymuje się audio guide w wybranym przez siebie języku. Muzeum jest w ogóle bardzo nowocześnie urządzone – w sposób ,,multimedialny” – odnosi się wrażenie, że duch wielkiego pieśniarza krąży nad zwiedzającymi. Nie ma tradycyjnych gablot z eksponatami i kapci.
Przed zwiedzaniem bogatej w zabytki stolicy Belgii proponuję zaopatrzyć się w coffee shopie w duży kubek tego pokrzepiającego napoju, a kieszenie zapełnić czekoladkami, którym w smaku nie nic nie dorówna.