Położona w zachodniej Rumunii Timisoara jest jednym z najpiękniejszych rumuńskich miast, przed laty, ze względu na barokową i XIX wieczną zabudowę, nazywanym Małym Wiedniem.
Jednak nie tylko architektura przyciąga tutaj turystów, ale także historia miasta – pisze Michał Cessanis. W Timisoarze rozpoczęła się w grudniu 1989r. krwawa rewolucja, w wyniku której padł reżim komunistyczny Nicolae Ceauşescu. Punktem zapalnym była próba przesiedlenia przez tajną policję Securitate węgierskiego pastora ewangelicznego Laszlo Tokosa, który otwarcie krytykował komunistyczne władze. Wkrótce antykomunistyczne protesty rozlały się na cały kraj.
– Timisoara została ogłoszona pierwszym wolnym miastem Rumunii – przypomina mi dumnie Florin Galescu, dziennikarz Radia Timisoara. Zresztą nie tylko pierwszym wolnym, ale też pierwszym w Europie miastem z elektrycznym oświetleniem ulic i jednym z pierwszych na świecie, w którym zaczęły jeździć tramwaje (1869).
Jednak dziś po stolicy wielonarodowego Banatu podróżuje się głównie taksówkami, które w Rumunii są jednym z najtańszych środków transportu (2,19 zł za kilometr, nie ma opłaty za „trzaśnięcie drzwiami). Tak docieram z lotniska do położonego niedaleko centrum miasta hotelu Lido. A później do prawosławnej cerkwi katedralnej – Catedrala Mitropolitana górującej nad południową częścią Piaţa Victoriei i parkiem katedralnym. Stąd rozpoczynam jednodniowe zwiedzanie miasta.
Na placu Zwycięstwa właśnie rozkwitły tulipany. Poranna kawę wypijam w jednej z wielu tutejszych kafejek. Przy okazji przyglądam się stojącej na środku placu Wilczycy Kapitolińskiej podarowanej miastu przez Rzym w 1926r, wokół której wznoszą się przecudne budynki w stylu art noveau. Trudno nie zauważyć wzniesionego w 1913r. monumentalnego pałacu Dauerbacha (Palatul Dauerbach), czy pałacu Löfflerów.
Przechodzę obok siedziby Opery i Teatru Narodowego i dalej ulicą Alba Iulia do Piaţa Libertatii z pomnikiem św. Jana Nepomucena i starym Ratuszem.
Docieram do Piaţa Unirii. To jedno z ulubionych miejsc mieszkańców Timisoary. W rozsianych wokół placu kafejkach tłumy Rumunów odpoczywają popijającej mrożoną kawę lub wylegując się na kamiennych ławkach. Jeszcze inni podchodzą do barokowej kolumny Trójcy Świętej, gdzie znajduje się źródełko wody mineralnej (ponoć ma potwierdzone właściwości lecznicze).
Na placu można też podziwiać barokową katedrę rzymskokatolicką i serbską cerkiew katedralną. Warto zajrzeć do znajdującego się po sąsiedzku Muzeum Metropolii Serbskiej (kolekcja sztuki sakralnej z serbskich świątyń rumuńskiego Banatu), a także do pozostałości twierdzy, gdzie swoją siedzibę ma dział etnograficzny Muzeum Banatu (kolekcja strojów ludowych i ikon malowanych na szkle).
Będąc w Timisoarze warto także wybrać się do jednej z winiarni położonych w okolicach miasta (co roku w Timisoarze odbywają się międzynarodowe targi wina VinVest).
Polecam m.in. oddaloną o 25 km Cramele Recas, w której nie tylko poznamy tajniki produkcji napoju Bogów, ale także będziemy mieli okazję, by skosztować i kupić wytwarzane tutaj wino.
Lufthansą do Timisoary
Do Timisoary łatwo dotrzeć z Warszawy z przesiadką w Monachium liniami lotniczymi Lufthansa. Lot z Warszawy do Monachium trwa 1,5 godz. (podobnie jak następny lot z Monachium do Timisoary).
Lufthansa ma nie tylko dogodne godziny połączeń, ale także świetny serwis na pokładzie.
Nawet podczas tak krótkiej podróży pasażerowie otrzymują bezpłatne napoje (także alkoholowe) oraz posiłek (np. sałatkę ziemniaczaną z łososiem oraz ciasto czekoladowe) i polskie gazety. A na wypadek krótkiej drzemki – poduszkę i koc.
tekst i zdjęcia: Michał Cessanis
Korzystałem m.in. z przewodnika „Rumunia. Mozaika w żywych kolorach… oraz Mołdowa” (wydawnictwo Bezdroża)