Było to tak: dwóch inżynierów pracowało w jednej fabryce. Jeden z nich skonstruował doskonały samochód. Drugi – podpatrzył wiele rozwiązań i skonstruował własny. Ten pierwszy znany jest tylko nielicznym miłośnikom motoryzacji, ten drugi (nieco poprawioną kopię) zna cały świat. Panowie nazywali się Hans Ledwinka i Ferdynand Porsche, a ich samochody to Tatra T97 i Volkswagen Garbus. Znacie tę historię?
Żeby ją poznać warto zobaczyć jedno z najciekawszych muzeów w Republice Czeskiej – Muzeum Tatry w Koprzywnicy, gdzie znajduje się fabryka słynnych samochodów. 29 marca 1919 r. z fabryki wyjechał pierwszy samochód tej marki wyprodukowany w Czechosłowacji – pisze dziennikarz i podróżnik Paweł Klimek na blogu itinerarium.blog.pl.
Po przekroczeniu granicy w Cieszynie niby nic się nie zmienia – podobny krajobraz, zabudowa, na drogach podobne samochody. No może drogi nieco lepsze, ale bez przesady. Ale już 30 km od granicy, kiedy wjeżdżamy na teren historycznych Moraw – krajobraz zaczyna się zmieniać.
Na południu wyrastają strome kopce beskidzkiego pogórza, które jest zupełnie inne, niż to po polskiej stronie. Zalesione wzgórza bardziej przypominają Beskidy, a miejscowości mają dużo bardziej zwartą zabudowę niż w u nas. Mijamy zabytkowe miasteczka – najpierw Frydek-Mistek, odpowiednik naszego Bielska-Białej, może trochę mniejsze i ładniejsze, a potem dojeżdżamy do Przyboru (czes. Příbor).
To niewielkie miasto poszczycić się może ciekawym, choć nieco sennym rynkiem, otoczonym 44 podcieniowymi kamienicami, pochodzącymi głównie z XVI w. i XVII w. Nieopodal góruje nad miastem wspaniały kościół farny, z cenną figurą madonny z XV w. Ale tak naprawdę miasto w całym świecie rozsławił Zygmunt Freud, który urodził się tu w 1856 r. – tyle tylko że wtedy nosiło ono niemiecką nazwę Freiberg.
Co prawda gdy miał trzy lata, z uwagi na pogorszenie się sytuacji ekonomicznej, rodzina Freudów przeprowadziła się do Lipska, a rok później do Wiednia. Wspominał jednak później, że te cztery lata dzieciństwa w tym mieście wywarło poważny wpływ na kształtowanie jego osobowości, choć cała rodzina żyła w trudnych warunkach. Ale czy twórca psychoanalizy mógł akurat powiedzieć co innego?
Ale to nie Przybór jest naszym głównym celem – zjeżdżamy z głównej drogi i podziwiając beskidzkie szczyty rysujące się na południu docieramy do Koprzywnicy (czes. Kopřivnice). To zupełnie odmienne miasto od malowniczego Przyboru – dominują tu wielkie blokowiska i potężny komin fabryki górujący nad miastem. Wydawałoby się że nie ma tu nic ciekawego do zobaczenia – ale pozory mylą. W centrum miasta znajduje się bowiem jedno z najciekawszych muzeów w Republice Czeskiej – Tatra Muzeum, prezentujące dorobek tej, nieco już chyba zapominanej w Polsce, marki.
Wszystko zaczęło się w Koprzywnicy w 1850 r. Wtedy to właśnie miejscowy przedsiębiorca – Ignác Šustala, założył fabrykę bryczek i powozów, która później przerodziła się w wielki kombinat Tatry. W 1897 r. jako trzecia fabryka w Europie, zaczęła produkować samochody osobowe, a rok później – ciężarowe, z których dziś najbardziej słynie. Pierwszy model – NW Präsident (można go zobaczyć w muzeum) to raczej dość prymitywna konstrukcja, ale wkrótce samochody opuszczające zakłady w Koprzywnicy zdobyły znaczną popularność, a rozwiązania techniczne w nich stosowane, kopiowane były w wielu modelach samochodów produkowanych na całym świecie.
W dziedzinie samochodów osobowych, marka Tatra najczęściej kojarzona jest z luksusowymi autami tworzonymi w latach 30. XX w. gdy firmą kierował inżynier Hans Ledwinka. Ówczesne limuzyny serii T77 i T87, z charakterystyczną tylną „płetwą”, stanowiły pod wieloma względami wyznacznik rozwoju motoryzacji. Po raz pierwszy przy konstrukcji samochodu kierowano się współczynnikiem oporu powietrza Cx. Dla Tatry T77 wynosi on 0,21, a warto tu zaznaczyć, że tylko kilka modeli samochodów w całej historii motoryzacji osiągnęło mniejsza wartość tego parametru.
Nowatorskim rozwiązaniem był też umieszczony z tyłu silnik typu V8, wielokrotnie później kopiowany w innych konstrukcjach, a nawet – rzadko spotykany – trzeci reflektor, który w jednym z prototypów T77 skręcał wraz z przednimi kołami! O tym, że Tatra stanowiła wtedy zdecydowaną awangardę przemysłu motoryzacyjnego, świadczy kontrowersyjny przypadek historii modelu T97. Każdemu , kto go zobaczy, od razu nasunie się na myśl widok popularnego Garbusa, który jest w wielu elementach niemal identyczny z Tatrą.
Konstruktor „Garbusa”, Ferdinand Porsche, tłumaczył, że zdarzało mu się „patrzeć Ledwince przez ramię”. Proces, jaki Ledwinka wytoczył Porsche, został unieważniony decyzją Hitlera po aneksji Czechosłowacji w 1939, zaś produkcja T97 została jego rozkazem zatrzymana. Niektóre źródła podają informację o procesie o kradzież patentów, który skończył się w 1961, a Volkswagen został zmuszony do zapłaty państwowemu już koncernowi Tatra 3 miliony marek, ale w samym muzeum nie znajdziemy o tym wzmianki.
Z innych ciekawostek warto wspomnieć, że samochody T77 i T87 były najczęstszymi autami oficerów okupującej armii niemieckiej. Osiągały one prędkość 140-160 km/godz., były obszerne, wygodne i zdobyły żartobliwą nazwę „czeskiej tajnej broni” – wielu oficerów niemieckich zginęło w wypadkach samochodowych jeżdżąc Tatrami z maksymalną prędkością…
Druga specjalnością Tatry były samochody ciężarowe, które z czasem zdominowały produkcję. Wysoka jakość produktów fabryki z Koprzywnicy zawsze była znana wśród kierowców, a potwierdzeniem tego mogą być też wyniki Tatr osiągane w najtrudniejszym wyścigu na świecie – Paryż-Dakar. Szczególnie godna uwagi jest tu postać Karel Lopraisa, nazywanego w swojej ojczyźnie „Panem Dakarem“ – na 17 startów w tej imprezie wygrał ją sześć razy, pięć razy był drugi, a raz trzeci… Czy może być lepsza reklama dla ciężarowych Tatr?
Samo muzeum, mieszczące się w nowoczesnym budynku, zachwyca przede wszystkim bogactwem ekspozycji – kilkadziesiąt modeli samochodów osobowych, kilkanaście ciężarówek, w tym także zwycięski model z rajdu Paryż-Dakar, silniki, pojazdy specjalne, a nawet samolot – dla miłośników techniki, nie tylko motoryzacyjnej, to prawdziwy rarytas. Lepsze muzeum o takiej tematyce znajdziemy chyba dopiero w Monachium…
Jeszcze jeden ciekawy eksponat – stojący przed budynkiem, unikatowy pociąg, „Slovenská strela”. W zakładach Tatry wybudowano tylko dwa egzemplarze, używane na trasie szybkiego połączenia pomiędzy Pragą a Bratysławą w latach 30. XX wieku. Pokonywały tę trasę w 4 godziny i 28 minut, z maksymalną prędkością 85 km/godz.. Maksymalne osiągi pociągu były jednak większe – 130 km/godz., a egzemplarz M290.002 podczas jazdy próbnej osiągnął aż 148 km/godz. Nie dziwi więc fakt, że kiedy na czeskich żelaznych drogach pojawił się „Pendolino” – został nazwany również „Słowacką strzałą”. Następca zaiste godny swego poprzednika.
Warto też wspomnieć o ekspozycji upamiętniającej Emila Zátopka – czeskiego biegacz-długodystansowiec, który urodził się w Koprzywnicy. Czterokrotnie zdobył on złoty medalista olimpijski i aż osiemnaście razy bił rekord świata.
Jeżeli ktoś jeszcze ma niedosyt wrażeń to powinien pojechać z Koprzywnicy na zachód – dwa kilometry dalej leży jedno z najbardziej urokliwych miasteczek w okolicy – Sztramberk (czes. Štramberk). O ile Koprzywnica może z powodzeniem uchodzić za najbrzydsze miasto regionu (co nie znaczy, ze jest nieciekawe), o tyle nie ma wątpliwości, że Sztramberk jest najpiękniejszym – schowany pomiędzy zalesionymi wzgórzami, zachował średniowieczny charakter. Trudno wręcz oprzeć się wrażeniu, że tutaj czas się zatrzymał. Ale to już historia na całkiem osobny artykuł…
tekst i zdjęcia: Paweł Klimek