Są takie wycieczki, podczas których tak naprawdę nie miejsce, do którego jedziesz ma znaczenie, ale liczą się ludzie, z którymi podróżujesz. Do takiej refleksji skłonił mnie wyjazd na Europejskie Spotkanie Młodych, które odbyło się na przełomie roku 2012 i 2013 w Rzymie – pisze Magdalena Drozd.
Zacznę od tego czym jest wspólnota Taize i czym są coroczne Europejskie Spotkania Młodych. Wspólnota Taize to założona przez brata Rogera w 1940 roku międzynarodowa wspólnota ekumeniczna dążąca do pojednania między podzielonymi kościołami chrześcijańskimi. Obecnie wspólnota liczy ponad stu braci z ponad dwudziestu pięciu krajów. Co roku, pod koniec grudnia, bracia organizują spotkanie dla młodych ludzi w jednym z europejskich miast. W tym roku takie spotkanie miało miejsce w Rzymie.
Monachium – pierwszy przystanek
Nasza podróż z Gdańska do Rzymu rozpoczęła się wieczorem drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia. Przepełnieni świąteczną atmosferą, z przewodnikami w plecakach i kolędami w rytmie disco polo w tle ruszyliśmy w mającą trwać 39 godzin podróż autokarem do Wiecznego Miasta.
Pierwszym dłuższym postojem po nocy spędzonej w różnych dziwnych pozycjach było Monachium. Mieliśmy spędzić tutaj prawie dziesięć godzin, jednak gotowego planu na zwiedzanie miasta nikt nie miał. No może oprócz męskiej części naszej grupy, dla której priorytetem było udanie się na Allianz Arenę będącą stadionem klubu piłkarskiego Bayern Monachium oraz wizyta w muzeum BMW. Także po porannej toalecie, pożywnym śniadaniu w McDonaldzie i podzieleniu się na mniejsze grupki udaliśmy się na podbój miasta.
Pierwszym punktem wycieczki był spacer po urokliwych ulicach Monachium w kierunku Nowego Ratusza znajdującego się na Marienplatz. Neogotycki budynek zrobił na nas ogromne wrażenie swoim ogromem i przepiękną elewacją przedstawiającą historię Bawarii. Następnie pojechaliśmy metrem do wspomnianej już Allianz Areny. Jakież był rozczarowanie damskiej części grupy, gdy okazało się, że stadion wyglądem przypomina lodowisko znajdujące się w centrum Gdańska…
Po stadionie przyszła kolej na BMW Welt. Piękne i szybkie samochody oraz wspaniała kolekcja motocykli, przy których można było sobie robić zdjęcia – to miejsce wszystkim przypadło do gustu. Ochłonąwszy z wrażeń jakie wywarły na nas wspaniałe maszyny marki BMW udaliśmy się na spacer po pobliskim Centrum Olimpijskim, gdzie zobaczyliśmy m. in. wioskę olimpijską z basenem. Po tych atrakcjach udaliśmy się na obiad i leniwy spacer po pięknych monachijskich parkach.
Tuż przed wyjazdem w dalszą drogę czekała nas jeszcze Eucharystia, którą ku naszemu miłemu zaskoczeniu udało się odprawić w Katedrze Najświętszej Marii Panny, najbardziej znanej świątyni w Monachium. Tuż po Mszy Świętej zdążyliśmy wypić pyszną białą czekoladę w najpopularniejszym fastfoodzie świata i wyruszyliśmy w dalszą drogę do Rzymu.
Tak wyglądał mój dzień
Po kolejnej męczącej nocy w autokarze, gdy już nie wiedzieliśmy jak mamy siedzieć i co zrobić z nogami, dotarliśmy w końcu na przedmieścia Rzymu. Najpierw udaliśmy się na rzymski uniwersytet, gdzie miało miejsce spotkanie organizacyjne z wolontariuszem Taize, który objaśnił nam cały plan pobytu w Rzymie, przydzielił noclegi oraz rozdał karty pozwalające swobodnie korzystać z rzymskiej komunikacji miejskiej. Nasz autokar został podzielony na kilka mniejszych grup noclegowych. Nasza, czteroosobowa grupka trafiła na nocleg do włoskich sióstr zakonnych, których klasztor oddalony był zaledwie 5 minut piechotą od Bazyliki św. Piotra! U sióstr gośćmi były również dziewczyny z Ukrainy, Białorusi i Portugalii.
Typowy dzień uczestnika Europejskiego Spotkania Młodych w Rzymie wyglądał następująco: o 7.30 siostry zapraszały nas na śniadanie, było to typowe włoskie śniadanie – słodkie rogaliki, chlebek z dżemem lub nutellą oraz grzanki z miodem, a do picia kawa, herbata i przepyszne kakao! Później, o 8.30 w goszczącej nas parafii odbywała się wspólna modlitwa, po modlitwie czekało nas spotkanie w mniejszych grupach, w których z pomocą animatorów rozmawialiśmy na tematy związane z naszą wiarą. Po zajęciach w parafii jechaliśmy do Circo Massimo, na którym w starożytnym Rzymie odbywały się wyścigi rydwanów, tam czekały na nas ogromne kolejki po prowiant na obiad. Po obiedzie zjedzonym na świeżym powietrzu był czas na zwiedzanie miasta.
Kolejnymi stałymi punktami spotkań były modlitwy popołudniowe i wieczorne odbywające się kolejno w najważniejszych bazylikach Rzymu: Basilica di San Giovanni in Laterano, Basilica di San Paolo fuori le Mura, Basilica di Santa Maria degli Angeli e dei Martiri, Basilica di Santa Maria sopra Minerva oraz Basilica di Santa Maria Maggiore. Jednak największym przeżyciem chyba dla każdego uczestnika spotkania była wspólna modlitwa z papieżem Benedyktem XVI na placu przed Bazyliką św. Piotra.
Wraz z dwiema koleżankami, Ulą i Asią, postanowiłyśmy aktywnie brać udział w Europejskim Spotkaniu Młodych i zapisałyśmy się do grupy pracy. Zostałyśmy przydzielone do działu transportu publicznego, gdzie wraz z grupką Niemców, Francuzów i Włochów mieliśmy za zadanie stać po popołudniowych modlitwach z żółtymi tabliczkami wskazującymi najbliższą stację metra.
Również Sylwester podczas spotkań Taize wygląda nieco inaczej. Tego dnia, godzinę przed północą, spotkaliśmy się w goszczących nas parafiach na wspólnym czuwaniu modlitewnym, podczas którego prosiliśmy o pokój na świecie. Pięć minut przed północą wyszliśmy przed kościół, aby razem przywitać Nowy Rok – wszyscy wszystkim w swoich językach składali życzenia. Następnie razem bawiliśmy się podczas Święta Narodów.
Podczas zabawy prym zdecydowanie wiedli Włosi, którzy do większości swoich piosenek mieli już gotowe choreografie. Nie przeszkadzało to jednak pozostałym nacjom świetnie się bawić. Pod koniec imprezy każda z obecnych narodowości miała w jakiś sposób zaprezentować swój kraj. Pojawiły się kolędy w języku białoruskim i ukraińskim, piosenki z pokazywaniem prezentowane przez Niemców i Polaków, jednak i tym razem najciekawiej zaprezentowali się Włosi z Sardynii, którzy przy akompaniamencie gitar zaśpiewali na głosy pieśń „Domo mea” śpiewaną w oryginale przez Erosa Ramazzotti i Tazenda.
Mimo dość napiętego grafiku spotkań, znaleźliśmy też czas na zwiedzanie Wiecznego Miasta. Dzięki naszemu wspaniałemu przewodnikowi – Asi i jej idealnie zaplanowanym wycieczkom po mieście udał nam się zobaczyć wszystkie najważniejsze punkty Rzymu w zaledwie cztery dni. Udało nam się zrealizować podstawowy plan, czyli zobaczyć m. in. Koloseum, Forum Romanum, Schody Hiszpańskie, Kaplicę Sykstyńską i wrzucić centa do Fontanny di Trevi, jak również zrobić zdjęcie z prawdziwymi Rzymianami! Niestety tylko jeden punkt nie został zrealizowany – nie znalazłyśmy Fontanny de Amor znanej z filmu „Pewnego razu w Rzymie”…
Modlitwa na całe życie
Tym , co szczególnie długo pozostanie w pamięci będzie z pewnością modlitwa z papieżem, podczas której Ojciec Święty polecił uczestnikom spotkania, aby byli „małymi kagankami dla tych, którzy nas otaczają”. Długo pamiętać będę wieczorny spacer z Ulą, Asią i Marysią, podczas którego odkryłyśmy punkt widokowy przy Piazza del Poppolo, z którego rozciągał się imponujący widok na nocną panoramę Rzymu. Zapamiętam również smak pizzy z znajdującej się w pobliżu naszego noclegu knajpki, gdzie naszego „chłopaka od pizzy” codziennie miał w ofercie kilka rodzajów tego przysmaku i sprawnie podawał porcje dowolnej wielkości.
Miło wspominać będę również wszystkich spotkanych w metrze Polaków: Zbyszka, który przyjechał do Rzymu już pierwszego dnia świąt i jako wolontariusz pomagał przy drukowaniu materiałów dla wszystkich uczestników spotkania, Dominika przydzielającego nam zakwaterowania, który okazał się strasznym gadułą czy grupki chłopaków ze Starogardu Gdańskiego, wraz z którymi błądziłyśmy po mieście w poszukiwaniu fontanny di Trevi, przede wszystkim jednak zawsze miło będę wspominać całą grupę, z którą przyjechałam autokarem do Rzymu. To właśnie dzięki nim droga do i z powrotem była mniej męcząca, a pobyt w Wiecznym Mieście niezapomniany.
Te sześć dni spędzonych w Rzymie było niesamowitym czasem. Wspaniałe zabytki, interesujący ludzie z całej Europy i niepowtarzalny klimat podczas wspólnych modlitw to z pewnością pozostanie na długo we mnie. A tym, których poznałam podczas Europejskiego Spotkania Młodych mówię: „Do zobaczenia za rok w Strasburgu!”.