Kiedy mówimy „slang”, mamy na myśli najczęściej młodzież i mowę bardzo potoczną, którą czasem „zwykłym użytkownikom” języka polskiego naprawdę ciężko zrozumieć. Żargon jest także charakterystyczny dla niektórych grup zawodowych. Trudno o lepszy przykład niż właśnie słownik branży lotniczej – pisze pasjonat lotnictwa Krzysztof Moczulski.
Ile razy zastanawiali się Państwo co znaczą te tajemnicze skróty? Postaram się pokrótce przybliżyć nieco „gwarę” lotniczą. Duża część zapożyczeń i skrótowców pochodzi z języka angielskiego. “Taxi” to nie rodzaj samochodu usługi transportowej, ale potoczne określenie kołowania. „Pushback” to wypchnięcie samolotu z miejsca postojowego.
Zanim jednak samolot odkołuje, „Neon”, czyli naziemny koordynator lotu, musi być pewny, że wszystkie dokumenty, m.in. ‘loadsheet” (dokument w którym zawarte są dane dotyczące m.in. masy i wyważenia samolotu) są w porządku. Czasem, zwłaszcza na mniejszych lotniskach samolot robi „backtrack”, czyli kołuje aktywną drogą startową (a nie drogami kołowania) do progu pasa.
Natomiast przy specjalnych okazjach jak np. przylot nowego samolotu do floty przewoźnika czy pożegnanie odchodzącego modelu samolotu piloci mogą zrobić „low-pass”, czyli niski przelot nad pasem startowym.
“Slot” to potoczne określenie nadanego przez „ATC” (kontrola lotów) przedziału czasowego, w którym samolot może wystartować, wylądować, lub przelecieć nad daną przestrzenią powietrzną. Stąd określenie „straciliśmy slota” niechybnie oznacza opóźnienie lotu, podobnie jak „holding” spotykany na najbardziej zatłoczonych lotniskach.
Jeżeli kolejka do lądowania jest zbyt duża, albo na lotnisku panują złe warunki atmosferyczne samoloty kierowane są do specjalnej strefy, gdzie czekają na zgodę na podejście do lądowania. Mając wykupiony bilet z przesiadką z „MCT” (minimalny czas na przesiadkę w porcie tranzytowym) musimy liczyć się z koniecznością „rebookingu”, lub „reroutingu” czyli zmiany rezerwacji na inny lot do portu docelowego. Wtedy agent linii lotniczej wpisuje do naszego „PNR” (passenger name record) odpowiednie adnotacje ułatwiające innym służbom sprawne przemieszczenie nas do miejsca przeznaczenia.
Kupując bilet lotniczy czasem korzystamy z „code-share”. Mimo, że kupiliśmy bilet na stronie np. lot.com lecimy na pokładzie samolotu partnerskiej linii lotniczej obsługującej wraz z LOT-em daną trasę. Każdy pasażer cierpiący na chorobę przewlekłą musi posiadać „MEDIF” – obowiązkowy dokument wystawiany przez lekarza, stwierdzający brak przeciwwskazań do podróży lotniczej.
Często również zamiast pełnych nazw lotnisk używa się trzyliterowych skrótów wprowadzonych przez zrzeszenie linii lotniczych czyli IATA. Czy ktoś jeszcze pamięta, że LED oznaczający Sankt Petersburg pochodzi z czasów, kiedy miasto było Leningradem? CDG, będące symbolem lotniska w Paryżu z kolei pochodzi od jego patrona – Charles’a de Gaulle’a, a niektóre lotniska wręcz przyjęły nazwy trzyliterowe jako własne, jak choćby LAX, czy JFK.
Kolejną grupą są spolszczenia. Stąd na Boeinga załogi mówią pieszczotliwie ‘Benek”, na Airbusa ‘Arbuz’, a do niedawna latający we flocie LOT-u model Embraera145 z racji podłużnego kształtu nazywany był „ołówkiem’. „Atlantyki” to określenie wszystkich rejsów dalekodystansowych wykonywanych przez „Duże Benki”, czyli szerokokadłubowy model Boeinga 767.
Do Stanów Zjednoczonych „jedzie się” (tak tak, piloci w swoim żargonie jadą…) „NATami” (North Atlantic Tracks – czyli korytarze lotnicze nad Oceanem Atlantyckim), zwanych również „trakami”. Jako że nad oceanem trudno jest o łączność radiową piloci trzymają się tych wcześniej ustalonych szlaków, aby służby kontroli lotów wiedziały w którym dokładnie punkcie dany samolot pojawi się po drugiej stronie oceanu.
Swój slang ma również personel LOT-u. Z biurowca na lotnisko załogi, mimo że od lat są to Mercedesy, jeździ ‘nyskami’. Personel lotniczy dzieli się na „‘chłopów’, czyli personel lotniczy i „dziewczyny”, czyli stewardesy. Przy drzwiach witała dziś Państwa „jedynka”, czyli szefowa pokładu. Przed startem zapoznali się Państwo z „demo”, czyli instrukcją bezpieczeństwa na pokładzie, czytaną przez ”PA” – pokładowy system komunikacji, a nad każdym bufetem umieszczony jest „rainbow”– system świetlnej sygnalizacji kabinowej, dzięki któremu personel pokładowy wie, kto z kim chce się porozumieć.
„CAVOK” to z kolei określenie idealnej do operacji lotniczych pogody (clouds and visibility OK). Tak więc samych „CAVOKów” Państwu życzę podczas podróży LOT-em.
tekst z bloga Krzysztofa Moczulskiego Siedem Dalekich Rejsów