Mam na ziemi kilka swoich miejsc. Takich, do których mogłabym przenosić się niezależnie od pory roku i wszelkich okoliczności, za którymi tęsknię i które dostarczają mi energii – pisze dziennikarka Beata Tadla. Każde z nich – innej. Jestem legniczanką z urodzenia, warszawianką z wyboru i kazimierzanką z miłości. Tak, choruję na opisywaną w książkach chorobę kazimierską. To przypadek przewlekły i nieuleczalny, a to dlatego, że jako pacjent stanowczo odmawiam leczenia!
W Kazimierzu Dolnym czas płynie zupełnie inaczej. Tam odpoczywam, nabieram dystansu do świata. Wisła widziana z Góry Trzech Krzyży, jednolita architektura, malownicze zabytki, klimat miejscowych knajpek, otoczenie wąwozów, targ na Rynku, gościnność – to wszystko sprawia, że czuję się tam, jak u siebie i za każdym razem odkrywam to miejsce na nowo. Pytają: po co tak często tam jeździsz, nie nudzisz się? Odpowiadam: nigdy! Kiedy potrzebuję ukojenia, uspokojenia myśli, oddechu pojawiam się właśnie w Kazimierzu. To ratunek doraźny, bo miasteczko jest blisko Warszawy.
Siedziałam na chodniku, płakałam i marzyłam
Innym, niestety oddalonym o 1700 km miejscem, które zapewnia mi podobne odczucia jest Cavtat, miejscowość niedaleko Dubrownika w Chorwacji. Można tam dotrzeć samolotem (lotnisko jest oddalone o kilkanaście km) albo dojechać samochodem, podziwiając niezwykłość regionu i jakość dróg, jakże inną od znanej nam z codzienności. Historia Cavtatu wiąże się z czasami rzymskimi i jest niezwykle bogata, jak na niewielki kurort nad Adriatykiem. I właśnie to mnie urzekło. Nie tylko lazur wody, słońce i piękne widoki zapewniają relaks.
W czasie wakacji odbywa się tam letni karnawał. Nigdy nie zapomnę koncertu na schodach miejscowego kościoła. Męski oktet śpiewał a cappella starodalmackie pieśni. Siedziałam na rozgrzanym od słońca piaskowcowym chodniku, płakałam ze wzruszenia i marzyłam, by nigdy nie skończyli… I nigdzie nie jadłam tak pysznych langustyn! Restauracja Leut to smaki i obsługa na najwyższym światowym poziomie. Nic dziwnego, że odwiedza ją m.in. Gerard Depardieu. Zapachniało wielkim światem…
Jedyne takie miejsce na świecie
Nie bez powodu, bo trzecim moim ukochanym miejscem jest Nowy Jork! Oboje z synem nie możemy się doczekać, kiedy znów się tam pojawimy. Kochamy podróże, a NYC zachwyca nas pod każdym względem. Uwielbiamy miejscowe muzea, tętniący życiem Manhattan, bajeczny Central Park.
Ulubiona zabawa – odkrywanie miejsc znanych z filmów i najnowszej historii. To jedyne miasto na świecie, w którym wszechobecny miejski gwar nie jest w stanie mnie zmęczyć. Jest odwrotnie. Ścisk na Time Square to tak niewiarygodna energia, że chciałabym jak najczęściej się tam włączać do ładowania…
Podróże to nowa wiedza, nowi ludzie, albumy ze wspomnieniami, których nie sposób wymazać z pamięci. Udało mi się już zwiedzić wiele miejsc w Polsce i na świecie. Do niektórych mogłabym wrócić, do innych niekoniecznie. Są jeszcze zakątki, o odwiedzeniu których ciągle marzę. Jednak świadomość istnienia na mapie trzech opisanych przeze mnie miast daje mi poczucie stałości, niezmienności, komfortu, że gdy tylko okoliczności pozwolą, moja ulubiona przygoda może się powtarzać.
tekst i zdjęcia: Beata Tadla