Okazyjne ceny biletów taniej linii lotniczej (1 grosz!) oraz chęć zobaczenia miasta, w którym miały miejsce wydarzenia z trylogii Stiega Larssona, były znakomitym pretekstem do spędzenia kilku dni w szwedzkim mieście stojącym na palach – Sztokholmie.
Dojazd
Wyruszyliśmy z wrocławskiego lotniska. Po około godzinie i 20 minutach wylądowaliśmy na lotnisku Skavsta, oddalonego od Sztokholmu o ok. 100 km.
Dojazdu do stolicy Szwecji można próbować na kilka sposobów. Po pierwsze autobus lotniskowy. Dojeżdża bezpośrednio do stacji Sztokholm Centrum. Podróż w jedną stronę to wydatek w wysokości 150 SEK (korona szwedzka, 1zł = 0,38 SEK), oszczędzamy wybierając bilet w obie strony – 249 SEK. Jednak jak na studencką kieszeń, trochę drogo. Szukaliśmy więc alternatywy. Jest nią dojechanie do leżącego nieopodal lotniska Nyköping autobusem nr 515 lub 715 (21 SEK w jedną stronę) a stamtąd pociągiem do Sztokholm Centrum (cena waha się od 90 do 192 SEK, w zależności od pociągu, ilości przesiadek, klasy).
Można również sprawdzić czy Szwedzi chętnie zabierają autostopowiczów. Wybraliśmy ostatni wariant. Po ok. 10 minutach z lotniska zabrała nas pewna sympatyczna pani, która wysadziła nas na drodze w kierunku Sztokholmu. Tam z kolei po nieco dłuższym okresie postoju podszedł do nas młody Szwed, który zaproponował podwózkę do miasta Gnesta. Podejrzliwie spojrzeliśmy na siebie, jednak już po chwili rozmowy w aucie okazało się, że to bardzo miły 19-latek, który wracał do Gnesty, gdzie pracował w zakładach Skanii. Zostaliśmy podwiezieni pod sam dworzec, gdzie Johann poszedł z nami kupić bilet (w Szwecji można kupić bilety na pociąg w sklepach spożywczych) oraz dokładnie wytłumaczył, gdzie mamy się przesiąść. Wdzięczni za okazaną pomoc pożegnaliśmy go i wsiedliśmy do eleganckiego pociągu zmierzającego do stolicy kraju.
Zakwaterowanie
W Internecie można znaleźć bardzo tani (jak na Sztokholm) nocleg w samym centrum miasta. My polecamy nocleg na łodzi o nazwie Gustaf af klint. Położony nieopodal starego miasta (Gamla Stan) oraz stacji metra – Slussen. Mamy do wyboru pokój hotelowy (550-1600 SEK), kabinę kapitańską (1070-1790 SEK) bądź zwykłą kabinę młodzieżowego hostelu (195 – 225 SEK za osobę). Wybraliśmy ostatnią opcję – 4 łóżka, ogrzewanie, gniazdko elektryczne (polska wtyczka) w zupełności wystarcza na przeżycie kilku nocy.
Na statku możliwe jest wykupienie śniadania (60 SEK), pościeli czy ręcznika (odpowiednio 40 i 20 SEK). Szwedzi życzą sobie, aby na wypadek spania we własnym śpiworze zabrać ze sobą pościel lub ją wynająć – może obawiają się, że śpiwór nie będzie czysty? Oprócz dachu nad głową, dostaniemy również ciepłą wodę z czajnika, w celu zalania gorącego kubka czy zrobienia herbaty z własnej torebki.
Szwedzi
Bardzo zaskoczyła nas różnorodność rasowa Szwedów mieszkających w stolicy kraju. Praktycznie w każdym miejscu można zauważyć ludzi nie będących blondynami o niebieskich oczach, a jednak mówiących po szwedzku. Na ulicach, w metrze czy sklepach spotykaliśmy ludzi wszelkich ras, języków i koloru oczu.
Kluczowym aspektem dla turystów przybywających z zagranicy jest to, że Szwedzi bardzo dobrze mówią po angielsku. Daje to ogromny komfort, gdyż bez większych oporów zapytawszy o drogę otrzymamy odpowiedź w zrozumiałym dla nas języku. I naprawdę nie jest to łamana angielszczyzna.
Bywało i tak, że kontroler w pociągu czy sklepikarz widząc nasze zakłopotanie sam przechodził na angielski. Pytanie w tym kraju o to, czy ktoś mówi po angielsku wydaje się więc nietaktem. Widać, że tak prosta metoda nauki języka jak emisja zagranicznych programów telewizyjnych w oryginale z napisami w rodzimym języku dały wymierne korzyści.
Karta sztokholmska
Chcąc ruszyć się z miejsca i zobaczyć cokolwiek, bez potrzeby sięgania co rusz do portfela, warto zakupić kartę sztokholmską. Daje ona możliwość bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej, wejść do wielu atrakcyjnych miejsc oraz zwiedzania miasta z pokładu statku wycieczkowego. Mamy możliwość wykupienia karty na 24, 48 i 72 godziny, liczone od momentu pierwszego aktywowania (np. wejście do muzeum). Jest to spory wydatek (160 -580 SEK, w zależności od ilości dni i wieku), ale opłaca się, gdyż mamy ogromny komfort nielimitowanego korzystania z metra czy autobusów oraz wstępu do ponad 75 atrakcyjnych miejsc. Ponadto otrzymujemy przewodnik po atrakcjach zawartych w cenie karty, z mapami miasta i liniami metra. Jednym słowem –niezbędnik turysty. Karta do kupienia w ponad 130 miejscach w Sztokholmie jak i przez Internet.
Zwiedzanie miasta
Miasto robi wrażenie bardzo przestrzennego. Zapewne jest to zasługa położenia – Sztokholm leży na 14 wyspach, połączonych licznymi mostami. Mając za miejsce noclegu statek położony w centrum, bardzo łatwo dostać się do wszelkich atrakcji. Widać je jak na dłoni z nadbrzeża, przy którym zacumowany był nasz „Gustaf”. Dodatkowym punktem widokowym jest platforma umiejscowiona zaraz przy Galerii Slussen.
W ciągu zaledwie 3 dni nie sposób obejrzeć wszystkiego, dlatego zdecydowaliśmy się na, naszym zdaniem, najlepiej zapowiadające się atrakcje Sztokholmu.
Muzeum okrętu Vasa
Najbardziej pożądanym przez nas obiektem było muzeum okrętu Vasa. Okręt ów zbudowany został w 1628 w sztokholmskim porcie, jako największy okręt wojenny z polecenia ówczesnego króla Gustawa Adolfa. Okręt miał być flagowym galeonem floty szwedzkiej będącej w stanie wojny z Polską. Jednak prace projektowe posunęły się za daleko, okręt okazał się nazbyt wysoki w stosunku do szerokości, miał również za dużo armat (64!), których ciężar nie został zrównoważony przez balast na najniższym pokładzie statku.
10 sierpnia 1628r., podczas swojego dziewiczego rejsu, galeon wyszedłszy z portu, otrzymał boczny podmuch wiatru i nabrał na tyle dużo wody przez furty działowe, że przewrócił się na burtę i zatonął. Przez 333 lata leżał spokojnie na dnie Bałtyku, oddalony zaledwie o milę od miejsca jego wodowania.
W 1956r. wrak został odnaleziony, a następnie wydobyty. W dzisiejszej postaci okręt jest zbudowany w 95% z oryginalnego, dębowego drewna używanego ówcześnie do budowy statków. Rekonstrukcję stanowi bukszpryt, środkowy maszt i elementy kadłuba.
Muzeum, w którym został osadzony po rekonstrukcji, otwarto w 1990r. i jest obecnie najchętniej odwiedzanym muzeum w Szwecji. Okręt podziwiać można z wewnątrz, na 7 poziomach, na których zainstalowano również przedmioty ze statku, wystawy towarzyszące, oraz salę kinową z wyświetlanym dokumentem na temat wydobywania wraku oraz prac konserwatorskich, jakie poczyniono na statku. Wstęp bez wykupienia karty– 95 SEK dla dorosłych, darmowe wejście dla dzieci do 18 lat.
Muzeum muzyki
O tym, że muzeum nie musi być nudnym miejscem przekonaliśmy się odwiedzając muzeum muzyki. Nie jest to typowe miejsce, gdzie eksponaty ogląda się zza szyby, w kątach leży kurz minionych epok, a kustosz przysypia na krześle. Jest to w pełni interaktywne muzeum, w którym odwiedzający aktywnie uczestniczy w zwiedzaniu.
Po wejściu do muzeum czekała na nas miła niespodzianka – słowo wstępu wygłosił przewodnik z Polski. Dowiedzieliśmy się, że budynek był kiedyś piekarnią, która zaopatrywała m.in. okręty wypływające w rejsy. Po krótkim rysie historycznym zostaliśmy zachęceni do eksploracji zasobów muzeum. Rozpierzchliśmy się i od razu po całym budynku rozległy się odgłosy wydawane przez rozmieszczone po różnych salach instrumenty.
Mikrofony, wyświetlacze, słuchawki i najróżniejsze sprzęty audiowizualne spowodowały, że na dobre zatopiliśmy się w świat muzyki. Nie lada gratką było założenie małego zespołu, gra na perkusji, gitarze z przestawkami, harfie, wiolonczeli czy bongosach.
W dalszej części muzeum posłuchać można bardzo różnych dźwięków wydawanych przez przedmioty codziennego użytku a także charakterystycznych narodowych pieśni. Nogi aż same rwały się do tańca przy gorących południowoamerykańskich rytmach karnawału w Rio.
Ciekawa oferta i sposób jej zaoferowania powodują, że miejsce jest warte polecenia, zarówno dla młodszych, jak i tych starszych dzieci. Wstęp – 40 SEK dorośli, dzieci do 19 lat za darmo.
Skansen
Jednym z najchętniej odwiedzanym miejscem w Sztokholmie jest Skansen, otwarte muzeum i zoo, ukazujące życie w różnych częściach Szwecji przed epoką industrialną.
Utworzone zostało przez Artura Hazeliusa w 1891r. w celu ochrony dorobku kulturowego kraju przed zmianami, jakie niosła epoka przemysłowa. Hazelius odbył wiele podróży po swoim kraju, które przekonały do tego, aby uchronić dziedzictwo Szwecji. W tym celu Hazelius z zebranych w czasie swoich podróży doświadczeń uczynił pożytek – tak zostało założone pierwsze na świecie muzeum na wolnym powietrzu.
Skansen oferuje zwiedzającym ponad 160 budynków o charakterze muzealnym, w których znajdziemy przy swojej pracy szewca, kowala, garncarza, drukarza, listonosza i wielu innych przedstawicieli dawnego rzemiosła. Oprócz tego oko cieszą liczne parki, ogrody i ziołowe zagajniki. Z pewnością jest to bardzo miłe miejsce na weekendowy wypad z rodziną.
Niestety po sezonie Skansen nie jest tak atrakcyjny, można powiedzieć, że świeci pustkami, większość budynków jest zamkniętych a i zwierzaki niechętnie pozują do zdjęć. Nam udało się dowiedzieć czegoś o codziennym życiu Szwedów z północy, zjeść pyszne cynamonowe ciastka i powąchać aromatów lukrecji w XIX-wiecznym sklepie. Uwieczniliśmy również na zdjęciach łosie – symbol Szwecji, lisa, renifery, i wiewiórkę jedzącą nam z reki.
Ceny biletów: dorośli 65-110 SEK, dzieci do 15. roku życia 30-50 SEK
Wycieczka statkiem po Kanale Królewskim
Będąc w mieście ze wszelkich stron otoczonym wodą grzechem byłoby nie skorzystać z dobrodziejstwa wycieczki statkiem. Zakupienie karty daje możliwość odbycia godzinnego rejsu dookoła wyspy Djurgården po Kanale Królewskim. Podczas wycieczki lektor (do wyboru 10 języków) opowiada ciekawe historie na temat mijanych obiektów. Podziwiać możemy przepiękną panoramę starego miasta, luksusowe apartamentowce, tereny przemysłowe przekształcone w lofty oraz miejsce, w którym legendarny statek Vasa zakończył swój nieszczęśliwy rejs.
Rejsy odchodzą ze Strömkajen oraz Nybrokajen, cena biletów: dorośli 140, dzieci do 11 lat 70 SEK
Oceanarium
Kiedy wysiedliśmy z autobusu jadącego w kierunku oceanarium, nawet nie bardzo wiedzieliśmy, do którego budynku mamy się udać. Nawet nieco niedowierzaliśmy, gdy ktoś nam opisał jak wygląda sztokholmskie oceanarium. Niepozorne z zewnątrz, pozytywnie zaskoczyło wewnątrz. Oceanarium podzielone zostało na kilka części: ryb równikowego lasu deszczowego, ryb lasów mangrowych, strefę ryb koralowych oraz ryb zimnej północy.
Mieliśmy szczęście załapać się na karmienie strzelczyka indyjskiego (Toxotes jaculatrix). Rybki ta poluje na siedzące nieopodal insekty, plując w ich kierunku i zestrzeliwując je do wody. Niesamowicie celne zwierzęta. Kolejna ciekawa ryba, poskoczek mułowy, czuła się zarówno dobrze w wodzie jak i na lądzie. Duże wrażenie zrobiły też na nas rekiny oraz groźnie wyglądające mureny.
Te oraz inne ciekawe okazy przedstawicieli świata wodnego można podziwiać za cenę biletu 80 SEK dorośli i 40 SEK dzieci do lat 15.
Podróż powrotna
Podróż powrotną odbyliśmy już w nieco bardziej konwencjonalny sposób – pociągiem do Nyköping a stamtąd autobusem na lotnisko. Postanowiliśmy oszczędzić nieco na noclegu w Sztokholmie nocując na lotnisku Skavsta. Jednak zgodnie z tym, co napisali użytkownicy serwisu sleepinginairports.net lotnisko nie jest zbytnio przyjazne dla oczekujących na lot – telewizor głośno wyje przez całą noc, jest bardzo jasno, a na dodatek wczesnym rankiem służby ochroniarskie dały nam jasno do zrozumienia, że nasz sen dobiegł końca.
Przydatne adresy:
http://www.stockholmtown.com/ – wszystko na temat miasta, atrakcji, karty sztokholmskiej
http://www.sj.se/ – koleje szwedzkie
http://www.gustafafklint.se/ – bardzo tani nocleg na łodzi, w samym centrum miasta
tekst: Krzysztof Benedykciński
zdjęcia: Katarzyna Wachowska