– Ona trafiła do więzienia przez politykę – mówią obrońcy Julii Tymoszenko z miasteczka namiotowego w centrum Kijowa. Chociaż przed wyborami parlamentarnymi na Ukrainie (28 października 2012r.) zabroniono im wieszania plakatów wyborczych i prowadzenia kampanii, to przeciwnicy prezydenta Wiktora Janukowycza nie wystraszyli się i robią swoje. Michał Cessanis pisze o namiotowym miasteczku. Stało się ono atrakcją dla turystów.
„Wolność dla Julii Tymoszenko” to jeden z kilku billboardów jaki przed wyborami zawisł w miasteczku namiotowym w centrum Kijowa. Przechodnie dostają ulotki, naklejki i kalendarzyki z wizerunkiem Tymoszenko, która osadzona jest w więzieniu w Charkowie za nadużycia podczas podpisywania umów gazowych z Rosją w 2009r. Tymoszenko jest przywódczynią największej opozycyjnej partii na Ukrainie – Batkiwszczyny.
Zwolennicy byłej premier nie ustępują. W miasteczku namiotowych, które powstało w sierpniu 2011 roku na głównej ulicy Kijowa Chreszczatyk wciąż mieszka około 40 osób (na początku było ich około 200).
– Julia do więzienia trafiła przez politykę – mówi mi Oksana, jedna z protestujących kobiet. Ubrana w futro, opatulona chustą rozdaje przechodniom ulotki, plakaty, kalendarzyki i miasteczkowe gazety. Na wszystkich materiałach zdjęcia Julii Tymoszenko.
Oksana ma 69 lat, jest emerytowaną urzędniczką z Doniecka. W miasteczku od 8 sierpnia 2011r. – W połowie lipca przyjechałam do Kijowa do córki na wakacje. Kiedy nasza piękna Julia trafiła do aresztu, pożegnałam się z córką, spakowałam i tu się przeprowadziłam – opowiada. Jedzenie przynosi jej córka, podobnie jak herbatę w termosach. Córce oddaje do prania ubrania. A lokatorzy pobliskiej kamienicy udostępniają jej łazienkę.
W namiocie mieszka z Wasiliną (lat 52), bezrobotną nauczycielką historii z Kijowa. W weekendy odwiedza ja wnuczek Yegor.
Chłopiec, podobnie jak lokatorzy namiotów ma pod szyją wywiązaną białą chustę z czerwonym sercem, które jest znakiem rozpoznawczym koalicji politycznej skupionej wokół Tymoszenko. W klapie znaczek z podobizną skazanej.
– Przynosi mi kiszone pomidory i pierożki z mięsem. Córka je robi, pracuje niedaleko w barze obiadowym – wyjaśnia mi Wasilina wizytę Yegora.
Milicja was tu nie nęka? – podpytuję widząc patrole krążące wokół obozowiska.
– Otaczają nas, gdy zaczynają się większe protesty na ulicach, ale do samego miasteczka rzadko zaglądają. Chociaż na początku byli agresywni, nie chcieli nam pozwolić na rozbicie namiotów – odpowiada Oksana.
Jak przetrwacie zimę w namiocie?
– Mamy ciepłe koce, namiot od środka wyłożony kartonami. My jesteśmy silne kobiety, tak jak Julia. Nie ustąpimy. Będą nas stąd musieli siłą wypędzać. To wszystko przez Janukowycza i tyle. Ukarał ją, bo chciała zbliżyć się do Unii Europejskiej – protestujące panie nie mają wątpliwości. – Weź zdjęcia naszej Julii i rozdaj w Polsce. Mów wszystkim, co się tutaj dzieje – proszą.
tekst i zdjęcia: Michał Cessanis